Dzieciakom bardzo się podobało spędzanie czasu z rodzicami. Najlepiej siedziały by wprawdzie w restauracjach lub w pokoju hotelowym, ale były szczęśliwe.
Pierwszego dnia poszliśmy na bardzo długi spacer - z podchodzeniem pod kilka górek i schodzeniem wąskim wąwozem Norowy Dół. Przeszły bardzo dużo. Potem z każdym dniem coraz szybciej zaczynały marudzić na spacerach. Do Wąwozu Korzeniowego podjechaliśy - żeby ich całkowicie nie zniechęcić do spacerów. Szliśmy najpierw pod górę, potem spowrotem i Iga dzielnie maszerowała. Adzie zdecydowanie nudziło sie w wózku, koniecznie chciała wyjść. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli ześlizgując się samemu, gdy my wchodziliśmy z dziećmi. Ostatniego dnia Iga dosłownie nie chciała opuścić rynku:)
Oczywiście furorę zrobił zamek w Janowcu - tylko Iga pytała gdzie jest król i księżniczka:)
Do Kazimierza na pewno wrócimy. I czekamy na kolejny dłuższy weekend.
Nie byłam tam jeszcze nigdy:)
OdpowiedzUsuńTakże nie byłem słyszałem co nie co, ale chyba nie ma rewelacji, małomiasteczkowy klimat, dużo knajp.
OdpowiedzUsuń