... czyli jak być mamą i nie zwariować ... (posty 2010-2011 przeniesione ze zwariowanamama.blog.onet.pl)
środa, 13 marca 2013
Warkocz dobierany - kolejne ulepszenie
Jak już pisałam moja przygoda z warkoczami dobieranymi zaczęła się we wrześni, czyli kilka miesięcy temu, kiedy Iga szła do przedszkola. Od pewnego czasu czułam się już ekspertką. A tu któregoś dnia, po sprawdzaniu czystości główek Iga wróciła z warkoczem wyglądającym lepiej od moich. Popatrzyłam i odkryłam, że tajemnica tkwi w ostatnim dobraniu - zamiast dobrać z obu stron po równo, albo cały kosmyk od środka (tak się układa), trzeba go wziąć od zewnątrz. W ten sposób warkocz wydaje się dłuższy i lepiej zapleciony - ostatni kosmyk nie zwisa na szyi, tylko ładnie przylega do głowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz