... czyli jak być mamą i nie zwariować ... (posty 2010-2011 przeniesione ze zwariowanamama.blog.onet.pl)
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Wesele z chorymi maluszkami
Pierwsze wesele w czasie którego nie mieliśmy co zrobić dziećmi.Moi rodzice imprezowali, drudzy dziadkowie o 6 rano dnia następnego wyjeżdżali. Efekt - dzieci pojechały z nami. Wzięliśmy sobie pokój w hotelu, w którym się weseliliśmy i poprosiliśmy babcie, żeby do 3-4 rano z nimi posiedziała, a potem wróciła do domu, żeby wyjechać na wakacje. Na domiar złego obie dziewczynki nie były całkiem zdrowe.Adzie dalej idą zęby - 4 dwójki na raz - a Iga ma katar, i w czasie wesele wymiotowała śluzem. Miedzy innymi dlatego cieszyliśmy się, że dzieci są z nami i możemy do nich w razie takich awarii wpaść, uspokoić, uśpić i iść dalej się bawić. Tylko poranek był trudny, ale cóż ... rodzicem być...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz