Wręcz przeciwnie. Cieszę się oczywiście jak widzę pierwsze kroki, ząbki albo słyszę pierwsze mama. Ale nie można tej radości nazwać wzruszeniem.
Ostatnio natomiast wróciłam z pracy i zanim się rozebrałam niania kazała mi wejść do pokoju i się nie ruszać. Mój kochany szkrabe przeszedł od niani do kanapy, wziął lalę o którą niania poprosiła, po czym odwrócił się i ruszył z powrotem. Doszedł do niani, oddał lalę i znowu ruszył w stronę kanapy...
:) :) :) :) :)
Aż mi się łezka zakręciła w oku. Taka dorosła Iga. Już chodzi. A właściwie nie chodzi, tylko zasuwa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz