Plan awaryjny na wesele się udał. Poszliśmy na ślub - na szczęście bardzo blisko domu. Z kościoła na miejsce przyjęcia miały nas odwieźć busiki, ale mama wpadła na pomysł, że może jeszcze po ślubie nakarmić dziecko. Szybki telefon do kilkorga znajomych - są dwa miejsca w jednym z samochodów. Zamiast busikiem pojechaliśmy autem po karmieniu. Mama nie piła. Ok. 21 ciocia, babcia i wujek przywieźli dzidzię na karmienie - Ada chyba wiedziała jaki jest cel naszego spotkania - szybko zjadła dużo więcej mleczka niż zwykle :) i pojechała do domu.
Obudziła się około 5 rano, gdy rodziców jeszcze nie było, ale po kilku minutach noszenia zasnęła znowu. Rodzice zastali ją śpiącą :) Obudziła się na karmienie po 7.
Operacja logistyczna WESELE zakończona sukcesem.
ładnie działa ;)
OdpowiedzUsuńNo pozazdrościć:), gratuluje:)
OdpowiedzUsuń