czwartek, 14 października 2010

Pyszne krewetki


Nie wiem kiedy dziecko może zacząć jeść owoce morza, ale założyłam, że potraktuję je jak ryby (skoro nie ma po rybach alergii).
Kupiłam krewetki w zalewie (nie w occie), takie gotowane jeszcze na pokładzie statku, jak głosił napis na opakowaniu. Jedną z nich opłukałam i dałam spróbować Idze. Krzywiła się strasznie i nie chciała jeść. Pomyślałam, że może nie jest na nie jeszcze gotowa, albo musi się przyzwyczaić do nowego smaku. Nie chce - trudno. Przecież nie każde dziecko musi lubić krewetki. Szczególnie tak małe.
Szykując obiad sama je trochę podjadałam, także z Igulcem na rączkach. W pewnym momencie, widząc jak zjadam kolejną krewetkę Iga dała mi znać, że też chce (w sposób, którego nie jestem w stanie opisać, ale grunt, że zrozumiałam, o co chodzi). No i dostała:)
Ku mojemu zdziwieniu tym razem dzidziuś był cały szczęśliwi i wchłonął krewetkę bardzo szybko - oczywiście nie obyło się bez długiego "dziam dziam dziam dziam". 
Lekcja dla mnie: warto pokazać maluchowi, że nam smakuje to, co mu dajemy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...