Okazało się, że dla Igi nic dziwnego się nie działo. Dziarsko wkroczyła do pokoju, usiadła na dywanie i nie zwracając uwagi na to czy rodzice są obok, czy nie zaczęła bawić się przyniesionymi zabawkami. Powolutku wycofaliśmy się więc do przedpokoju (rezygnując z półgodzinnego czasu dostosowawczego, który zaplanowaliśmy). Wyszliśmy. Iga nie była nami zainteresowana.
Jak wróciliśmy wieczorem, owszem, ucieszyła się, ale nie płakała. Wygląda na to, że nasze dziecko jest bardziej dorosłe niż nam się wydawało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz