Iga (prawie 3 latek) była zachwycona i przez godzinę przejścia nawet nie wspomniała, że chce do nosidła. Schylała się tak jak mama i tata i maszerowała krzycząc jak tu ciasno, jak tu ciemno :) Bawiła się jak na placu zabaw.
Ada (3 miesiące) olała nas i w nosidle poszła spać. Było tylko jedno miejsce przez które z Adą na brzuchu nie mogłam się przecisnąć. Cieszyliśmy się wtedy, że łatwo ją stamtąd wyjąć. Tata stanął z jednej strony mama z drugiej i przekazywaliśmy sobie Adę przez wąski przesmyk.
Trochę torowaliśmy przejście innym, więc gdy tylko się dało przepuszczaliśmy gromadzących się za nami turystów. Na szczęście po wjechaniu na górę nie ruszyliśmy od razu na skałki, tylko przewinęliśmy dzieci, Iga zjadła gofra... dzięki temu na szlaku nie było prawie nikogo idącego w naszą stronę.
Nie powiem - ludzie patrzyli na nas albo z zaskoczeniem, albo politowaniem, albo z myślą "gdzie oni ciągną te biedne dzieci". Oczywiście byli tez tacy, którzy widząc nas od razu się uśmiechali.
Oceniam na 6 z dziećmi chodzącymi, z maluszkami niestety trzeba wszystko mieć przy sobie, ale i tak warto.
(Skala 1-6, oceniam ułatwienia dla rodziców z dziećmi, czyli nie jedzenie, wystrój, itp.)
wow właśnie szukałam info na ten temat, a tu post z dzisiaj, dziękuję.
OdpowiedzUsuńO, fajna taka wyprawa, choć na pewno trochę męcząca :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam chodzić po górach z plecakiem - to raczej nie jest teraz wykonalne, więc miałam substytut:)
Usuń