niedziela, 14 października 2012

Hotel Zamek na Skale, Trzebieszowice

W tym roku wakacje spędzaliśmy z 2,5 latkiem i 3 miesięcznym niemowlakiem, dlatego żeby nie jechać gdzieś z całym mieszkaniem w samochodzie postawiliśmy na hotel, który wszystko będzie miał - trafiliśmy do Zamku na Skale.

Na stronie hotelu trudno jest znaleźć informację o tym, że są przygotowani na przyjęcie dzieci, ale my wiedzieliśmy z jakichś forów, że są. Proces rezerwacji, też nie należał do najprostszych - Pani kazała mi napisać w mailu jakich udogodnień potrzebujemy, a oni odpiszą, czy je mają (spodziewałam się raczej jakiejś listy rzeczy do wyboru). Chcieliśmy pokój zwyczajny, ale Pani przekonywała nas, że z dwójką dzieci (jedno śpiące z nami) powinniśmy wziąć deluxe - po czym okazało się, że łóżka dwuosobowe są tylko w standardowych pokojach, te deluxe mają dwa łóżka, więc dziecko śpi w dziurze.


Pierwsze wrażenie - wszystko jest w pokoju, tak jak się umówiliśmy (łóżeczka, przewijaka, wanienki). Nawet rozłożone, ale trochę bezmyślnie (np. przewijak leżał na fotelu - musiałabym klęczeć przed nim, żeby z niego skorzystać).

Zamówiliśmy pobyt dwutygodniowy, żeby się nie pakować w trakcie, a tu niespodzianka: po tygodniu telefon z recepcji, że proszą o szybkie przyjście do nich. Okazało się, że mają wesele i proponują nam zmianę pokoju. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że przez pierwszy tydzień byliśmy w Junior suite (z dostawką) - czyli jeszcze większym, niż deluxe. Zgodziliśmy się. Nowy pokój był bardzo ładny, ale gdybyśmy chcieli przeprowadzki zmienilibyśmy hotel.

Przy okazji zgłosiliśmy problem dziury między dwoma łóżkami. Pani w recepcji obiecała, że dadzą nam jedno prześcieradło, żeby materace się nie rozjeżdżały. Niestety nie doczekaliśmy się go do końca pobytu.

Na terenie hotelu jest plac zabaw, ale nie pomyślano o ustawieniu w pobliżu ławek dla rodziców. Basen jest tyci (tego się spodziewaliśmy) i lodowaty - zimniejszy niż baseny pływackie, a pływać się w nim raczej nie da. Jest też sala zabaw (o której istnieniu powiedzieli nam inni rodzice, nie recepcja) z pingpongiem, klockami dla maluchów - wyposażenie bardzo średnie.

Śniadania i obiadokolacje nie były rewelacyjne - bardzo monotonne. Duży plus stanowiło jednak dziecięce menu lunchowe: bardzo tanie i dopasowane do dziecięcych upodobań.

Oceniam na 3
Widać, że się starają, ale dużo można by poprawić. 
(Skala 1-6, oceniam ułatwienia dla rodziców z dziećmi, czyli nie jedzenie, wystrój, itp.)





3 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...