czwartek, 25 listopada 2010

Ikra, wędzony łosoś - a jednak zjem

Jakiś czas temu byliśmy nad morzem. Mój mały podróżnik spacerował z nami w wózku po plaży i nie było mu wcale zimno. Wiadomo - rodzice zabrali dla niej najcieplejsze ubranka.
Przebojem wyjazdu dla dorosłych, jak zwykle zresztą są ryby. Iga natomiast miała nieco odrębne zdanie na ten temat. Chętnie wcinała małe jajeczka ikry z łososia - oczywiście pojedynczo i najlepiej wprost do buzi podane przez rodziców (inaczej mogły się zgubić gdzieś po drodze). Niestety jednak broniła się przed wędzonym łososiem - szkoda, bo przecież wujek ma wędzarnię, więc wiadomo że ryby są świeże i przygotowane w tradycyjny sposób a nie nafaszerowane jakimiś świństwami. Nad morzem Iga konsekwentnie odmawiała łososia. Wzięliśmy jednak dwa płaty do domu. Pamiętają, że nowe smaki należy wprowadzać konsekwentnie niemal codziennie dotykałam łososiem Igowych warg. I wreszcie któregoś dnia Igulec nie odepchnął mojej ręki, nie skrzywił się, tylko zapal łososia i zaczął go powoli wcinać.

Warto być cierpliwym:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...