Po długich naradach zdecydowaliśmy, że jedziemy. Przekonała mnie informacja od moich rodziców, że jeździli ze mną i moim bratem gorączkującymi i stosowali "leczenie klimatyczne" - zmianę klimatu. Rzeczywiście wycieczka Idze nie zaszkodziła. Okazało się, że wszyscy znajomi na miejscu po kolei przechodzili grypę bądź grypę żołądkową, więc sylwester był w klimatach szpitalno-sanatoryjnych z domieszką przedszkola (w końcu 5 dzieci). Przez cały wyjazd głównie graliśmy w planszówki i zabawialiśmy swoje bądź nie swoje dzieci. Ada (7M) była najmłodsza, potem była dwójka szkrabów: Pola i Gucio (10M), Iga (3 latka) i Amelka (4,5). Doborowe towarzystwo. A w przyszłym roku już szykuje się więcej. Do tej pory Iga była nieco osamotniona, ale nareszcie doczekaliśmy sie odmiany. Ada osamotniona już nie będzie.
Co ciekawe Iga i ja wyzdrowiałyśmy zupełnie w dzień wyjazdu. Tzn. mała dalej kaszle i zostanie w domu do końca tygodnia, ale gorączka się skończyła.
Super, że jednak się zdecydowaiście :)
OdpowiedzUsuń